Strony

Rzeczywistość zesłańców obwodu archangielskiego.

Coraz więcej i coraz głośniej mówi się o zsyłkach '40, stąd w moich rękach kolejna książka.
W porównaniu do ubiegłych dekad dziś możemy wyobrazić sobie łagrową codzienność, przybliżyć czas i warunki transportu dziadka do obwodu archangielskiego z Charkowa. 
Obwód archangielski Związku Sowieckiego według źródeł stał się celem zsyłek około 55 tysięcy osób (1940-1941). Byli to specpieriesieleńcy w większości pochodzący z Ukrainy i Białorusi - cywile, żołnierze, rodziny.
"Obywateli polskich od lutego 1940 do sierpnia 1941 r. objęły cztery wielkie sowieckie deportacje: w lutym, kwietniu, czerwcu 1940 oraz czerwcu/lipcu 1941 r. Do tego dochodziły jeszcze mniejsze transporty."
Rzeczywistość archangielska zesłańców ma wiele wspólnego z historią przedstawioną w literaturze m.in. Syberiady. Jedyne co mogło uratować przed śmiercią to praca i dostosowanie do właściwie braku jakichkolwiek warunków oraz Bóg. To co zastali miało niewiele wspólnego z ich rodzinnym domem. Niemożliwe zimno, brak żywności, choroby i ogólna bezradność stały się codziennością.
"Na miejscu zesłania ustalono regulamin. Na przykład na posiołku Suchona był on następujący:
- Zakaz oddalania się na odległość ponad 0,5 km od miejsca zamieszkania; 
- Ucieczki i oddalenia są niemożliwe, bo w tajdze grożą śmiercią, a gdyby się zdarzyły, będą surowo karane; 
- Zakaz organizowania zebrań;
 - Zakaz wspólnych modłów;
- Zakaz odwiedzania się;
- Zakaz posiadania rzeczy osobistych." 
Wbrew zakazom wśród ludności znajdowało się wiele osobistych rzeczy, często pomagających przeżyć, modlono się i śpiewano, dokonywano ucieczek oraz organizowano by dzielić prace, próbować zaspokajać potrzeby społeczności, opiekować się dziećmi, starszymi i chorymi. Nie wszystkim dało się pomóc, lecz szczęśliwcy dostawali się do łagrowego szpitala.
"W radzieckich obozach nie marzyło się o wolności - marzyło się o pobycie w lazarecie. To była jedyna szansa odpoczynku, nieco lepszego pożywienia, zawrócenia sprzed progu śmierci, a także kontaktu z człowiekiem. Toteż nożycami krawieckimi obcinano sobie palce, porywano się na najprzemyślniejsze okaleczenia i infekcje, by trafić do raju - szpitala." 
W oparciu o książkę: Polacy w guberni archangielskiej w XIX i XX wieku, Kuczyński A., Marczyk M. (red.), Wrocław 2012